Krwiożercza
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z krainy wyobraźni i niespełnionych marzeń, której na imię Nadzieja. Płeć: female
|
Wysłany: Śro 19:17, 19 Wrz 2007 Temat postu: Ona stała i patrzyła na morze... Szumiące samotnością. |
|
|
Wiewióra mnie dopadła. Wreszcie. Napisałam. Dodałam. Czekam na opinie ^^
*
Słaby płomyk dogasającego życia. Jeszcze się tlił, lecz najlżejszy powiew „wiatru” mógł go zgasić.
Oczy. Jego oczy jeszcze żyły. Ciało, bezwładne i pokrwawione, leżało na polu bitwy.
Ci, którzy obok niego przechodzili, myśleli: „kolejny”, nawet nie zadając sobie trudu, by sprawdzić, czy chłopak żyje.
Przez jego głowę przemknęła myśl: „Czeka na mnie… a ja Ją zawiodłem…”.
Obiecał, że wróci, a ona uwierzyła. Stała na balkonie i słuchała szumu fal, rozbijających się o brzeg. Uwielbiała patrzeć na morze. Często tam razem chodzili – jako dzieciaki, później młodzież, wreszcie narzeczeni.
Miała no sobie niebieską sukienkę, a jasnymi włosami swobodnie bawił się wiatr. Wiedziała, co powiedziałby, gdyby ją widział: „A ja myślałem, że piękniejsza być nie możesz”, czy: „zasługujesz na miano księżniczki”. Ona napawała się samą jego obecnością, a teraz był tak daleko.
Morze ich oddzieliło…
„Nie jedź, nie zostawiaj samej” – błagała, prosiła. Ale nie chciał o tym słyszeć. „Co ludzie powiedzą? Sama wiesz, wszyscy znajomi idą.”
Zgodziła się, niechętnie, podarowała swój naszyjnik. „Byś pamiętał”.
Przecież nie zapomniałby o królewnie swego serca…
Na początku właściwie nic nie robił, później przyłączyli go do jednego z oddziałów, oddzielili od wszystkich, których znał. Nie przejął się tym, myśląc, że opowiedzą sobie o przygodach, kiedy znajdą się już w bezpiecznych łóżkach.
To był błąd – potraktować tą walkę, jak przygodę. Ale on nie zdawał sobie z tego sprawy.
Dopiero kiedy stanął naprzeciw wroga, zrozumiał, że to nie jest zabawa, nie jest gra, nie koszmarny sen, z którego ciepła ręka go wybudzi. Nikt nie powie: „Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. To tylko koszmar, tylko zły sen”.
To przekraczało jego wyobrażenia – o chwale i sławie.
Nie było żadnej chwały i sławy!
Każdy umierał tak samo. Nie ważne, czy światowy dowódca, czy prosty żołnierz. Śmierć nie przebierała w ofiarach.
Nie, nie płakała. Tylko wybiegła z domu i usiadła nad brzegiem, gdzie go ostatni raz widziała. Gdzie go pożegnała i przyrzekła wierność. Wiedziała, że nikogo więcej nie pokocha. Jej miłość została pochowana, tam, daleko, za drugim krańcem morza…
Jej brązowe oczy – tak bardzo brązowe, znane i ukochane – były już tylko wspomnieniem. Nie dotknie już jej jasnych kosmyków, nie pogładzi po głowie. Wiedział o tym, odkąd broń tamtego uniosła się w górę.
Może ten, który to zrobił też miał ukochaną? Może miał żonę, dzieci? Zaciągnął się, bo musiał. Bo „co ludzie powiedzą?”. Każdy, który walczył miał odrębną historię, każdy własne marzenia i ideały.
Wcześniej chłopak traktował ich jako masę. Teraz dopiero zaczął widzieć odrębność każdego z nich. Zabijał, zabijali, bo musieli.
A ona pewnie stoi na balkonie i patrzy na morze…
Pewnie leżał tam, na ziemi, zakrwawiony i zrozpaczony, że jej nie zobaczy. A ona?
Ona stała na balkonie i patrzyła na morze…
Post został pochwalony 0 razy
|
|