Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna Forum zostało przeniesione.

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rhapsodia, part I & II

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna -> Fantastyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sellene




Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze ludzka głupota?

PostWysłany: Czw 17:18, 12 Kwi 2007    Temat postu: Rhapsodia, part I & II

Tekst który pisałam z drobnym wsparciem koleżanki.
Pojawił się na blogu, ale równie szybko znikł.
FF wzorowany na Symphony of the Ages
Jak dla mnie, to nastrojowy, ale nudny. Oceńcie sami.


Part I
- Rapsodio! Zatrzymaj się w tej chwili!
Dziewczyna nie zwracała uwagi na krzyki, tylko biegła ile sił w nogach. Nie ułatwiała jej tego szeroka sukienka balowa, niewygodne buty zrzuciła gdzieś po drodze. Ostre źdźbła trawy kaleczyły jej stopy, ale nie przejmowała się nimi. Jej głównym celem był teraz najbliższy zagajnik. Wiedziała, że gdy minie pierwsze konary wielkich drzew będzie bezpieczna, bo goniący ją bracia zawsze ustępowali na skraju lasu.
- Idiotko nie biegnij dalej!
Nastolatka prychnęła cicho. Wiedziała, że gdy ustąpi, bracia zawloką ją siłą z powrotem na loterię małżeńską, gdzie zostanie zaślubiona jednemu z tych grubych i głupich synów zamożnych ludzi z miasteczka.
- Nigdy! - wrzasnęła, mijając pierwsze drzewa.
- Czekaj, cholero!
Rapsodia roześmiała się. Zaczepiła białą kokardą o jakąś gałąź, ściągając ją na miejscu. Nie przejęła się tym zbytnio, a jej włosy rozwiały się złotą falą. Biegła dalej, przebierając nogami najszybciej, jak mogła.
Powoli krzyki ucichły, aż w końcu słychać było tylko szum drzew, targanych nocnym wiatrem i dźwięki wydawane przez leśne zwierzęta. Dziewczyna zadrżała lekko, opierając się o jeden z szerokich pni starych jak świat drzew. Teraz musiała tylko czekać do rana, aż całe towarzystwo się rozejdzie i loteria małżeńska się skończy. Wiedziała, że dostanie szlaban na wszystko, co jest możliwe, jak wróci, ale nie przejmowała się tym. Miała dopiero siedemnaście lat i nie czuła się gotowa na małżeństwo. Choć, jak upomniała siebie w duchu, większość dziewczyn z miasteczka w jej wieku miało już mężów i dzieci. Wzdrygnęła się.
Wtedy usłyszała trzask łamanych gałęzi. Odwróciła się, wystraszona.
W jej kierunku zmierzały dwie postacie, ubrane w ciemne płaszcze. Jedna była wzrostu wysokiego mężczyzny, druga miała powyżej dwóch metrów.
Rapsodia zamarła. Przez ułamek sekundy zastanawiała się, co robić, po czym zdecydowała się skryć za szerokim pniem. Przywarła do chropowatej kory, nasłuchując. Nieznajomi byli coraz bliżej. Wstrzymała oddech.
- Za drzewem - gdy usłyszała ten zimny głos przeszły ją ciarki. Wiedzieli, gdzie jest.
Rzuciła się do ucieczki w mrok, odgarniając gałęzie stojące na jej drodze. Wtedy usłyszała świst i coś ostrego wbiło jej się w łydkę. Krzyknęła z bólu, przewracając się.
Niższy z nieznajomych podszedł do niej bez pośpiechu. Spojrzała na niego ze złością.
- Odejdź! - rozkazała, próbując się podnieść, ale jej plany zniweczył przejmujący ból w nodze.
- Wstawaj - warknął tamten, podnosząc Rapsodię jednym ruchem ręki. Ten drugi podszedł bliżej. Uśmiechnął się, ukazując długie kły - TAK, kły! Jej wzrok nie mylił się, ów osobnik musiał mieć w sobie krew Bolgów, starej rasy znanej z okrucieństwa i kanibalizmu. Tylko oni wyglądali tak charakterystycznie.
Nabrała głęboko powietrza, a gdy Bolg zbliżył się jeszcze bardziej, pisnęła cicho.
- Zamknij się! - zgrzytliwy ton pierwszego przyprawił ją o dreszcze. Ten drugi chwycił ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Rapsodia zaczęła się rzucać, krzycząc. Poczuła pieczenie na policzku i dopiero wtedy zorientowała się, że ten niższy uderzył ją w twarz. Był niesamowicie szybki.
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale gdy jeden z nich wyrwał jej metalowy przedmiot z łydki zdołała tylko wrzasnąć głośno, a potem zaniosła się szlochem.
Bolg postawił ją na ziemi, patrząc na nią ze... Współczuciem?
- Nie płacz! - niższy potrząsnął jej ramieniem, prychając cicho - Rozumiesz, co do ciebie mówię?
Kiwnęła głową, opierając się o drzewo za plecami. A miała tylko uniknąć ślubu z jednym z chłopców z miasteczka...
Cała sytuacja nie podobała jej się coraz bardziej.
Obydwaj odeszli od niej na kilka kroków, rozmawiając cicho. Dziewczyna westchnęła, patrząc na swoją nogę. Uniosła lekko sukienkę. Nie było tak źle, po wbitym przedmiocie pozostała tylko mała ranka. Rapsodia skarciła się w duchu. Nie powinna tak panikować.
Rzuciła okiem w stronę nieznajomych. Gdyby teraz zerwała się do ucieczki, z pewnością znowu zostałaby ranna. Skrzywiła się.
- Długo jeszcze? - spytała, siląc się na uśmiech.
Odpowiedziało jej ciche warknięcie niższego. Westchnęła ponownie.
Po chwili Bolg zbliżył się do niej.
- Jeśli chcesz przeżyć, musisz być bardzo grzeczną dziewczynką - wyszczerzył się, ukazując kły - Achmed nie lubi, gdy ktoś mu się sprzeciwia.
- Achmed? - Rapsodii błysnęły oczy - Ładne im...
- Może podasz jej jeszcze moją datę urodzenia i rozmiar buta? - wcześniej wspomniany wyłonił się z ciemności tuż za dziewczyną, przerywając jej wypowiedź. Wogóle nie zauważyła, kiedy zniknął. Jego tajemniczość była coraz bardziej intrygująca. Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
- Tak, data urodzenia byłaby przydatna... - zaczęła powoli, ale obydwaj spojrzeli na nią ze zmarszczonymi brwiami. Dała sobie spokój.
- Może ty się nam przedstawisz, panienko? - spytał olbrzym rubasznym głosem.
- Mówcie mi Rapsodia.
- Skąd się wzięłaś tak głęboko w lesie.
- Uciekałam.
- Ukradłaś coś? - do rozmowy wtrącił się Achmed.
- Nie - prychnęła dziewczyna - Co to wogóle jest? Przesłuchanie?
- Nie - prychnął Achmed, naśladując ją - Właśnie walczysz o przeżycie.

Part II
- Słucham? - zdziwiła się dziewczyna, wpatrując się w nieznajomego. Tak bardzo ciekawił ją wygląd jego twarzy...
- Grunthor, ucisz ją - Achmed odwrócił się od niej, kręcąc głową z politowaniem - W takim tempie za tydzień powtórzy nam swoje imię.
Bolg westchnął cicho.
- Chodź tu, księżniczko - zdjął z pleców wielki miecz wojskowy.
Źrenice Rapsodii rozszerzyły się ze strachu.
- Zostaw mnie - cofnęła się, napotykając za plecami drzewo - Nie masz prawa mnie dotknąć!
- Z tego co wiem, to ludzie są niezłymi przekąskami - mruknął bolg, zbliżając się do niej - No, panienko, nie stawiaj oporu.
- Nie jestem w pełni człowiekiem - zaczęła Rapsodia, ale Achmed przerwał jej:
- Tak, tak, masz w sobie krew lirinów*.
- Skąd wiesz...? - dziewczyna odwróciła się w jego stronę. To był błąd.
Poczuła uderzenie w tył głowy i ogarnęła ją ciemność.

- Dlaczego jej nie zabiliśmy?
- Nie czujesz tej aury, otaczającej tą idiotkę? Może się przydać.
- Czuję zapach słodkiego, delikatnego mięsa, nic więcej - nikły śmiech - To nie ja mam w sobie dracką krew.
Dziewczyna uchyliła jedną powiekę i natychmiast zamknęła ją, obezwładniona falą ogarniającego ją bólu. Zrobiło jej się niedobrze. Jęknęła cicho, próbując się poruszyć.
- Księżniczka się budzi.
Zaczęła rozróżniać dźwięki. Głosy towarzyszy nie były już niezrozumiałym bełkotem.
- Boli - szepnęła, otwierając oczy.
- Nie byłaś grzeczna - usłyszała żartobliwy ton bolga, ale jej wcale nie było do śmiechu.
Rozmazane kształty ułożyły się w pole traw i las na horyzoncie. Blask ogniska oślepił ją na chwilę. Zamrugała oczami. Byli na jednym ze stepów, otaczających puszczę. To znaczy, że...
- Nieśliście mnie?! - podniosła się pomimo przejmującego uczucia, jakby tysiąc małych igieł wbijało się w jej głowę.
- Nie, wlekliśmy za nogę - Achmed nachylił się nad nią, parskając i wtedy zobaczyła jego twarz spod kaptura. Wciągnęła głęboko powietrze.
Skóra mężczyzny najwyraźniej była nienaturalnie cienka, ponieważ widziała dokładnie wszystkie jego żyły i naczynia krwionośne. Jego oczy były jakby wzięte od dwóch różnych osób, jedno niebieskie, drugie przenikliwie ciemne. Jego twarz przecinało kilka szerokich blizn. Całość tworzyła obraz jak ze strasznej legendy opowiadanej przez wyśmienitego barda.
Mężczyzna uchwycił jej wzrok.
- Ja... Nigdy... - nie mogła się wysłowić. Teraz tym bardziej „ludzkim” osobnikiem był dla niej bolg. Uśmiechnęła się w duchu. Cóż za ironia losu.
- Chcesz powiedzieć, że nigdy nie spotkałaś nikogo, kto miał w sobie krew draków - podpowiedział jej Grunthor, teatralnym szeptem.
- Tak - Rapsodia westchnęła cicho.
Achmed prychnął cicho, podszedł do Grunthora i zaczęli rozmawiać szeptem.
Dziewczyna usiadła po turecku, próbując nie koncentrować się na dokuczliwym bólu głowy. Wytężyła słuch, ale nic jej to nie dało. Po dłuższej chwili Grunthor kiwnął głową, a Achmed oddalił się. Już po kilku zrobionych przez niego krokach znikł jej z oczu.
- Nie ładnie tak podsłuchiwać - uśmiechnął się bolg, piekąc nad ogniem... Królika, nadzianego na patyk.
Dziewczyna zmarszczyła nos, zastanawiając się, czemu wcześniej nie zauważyła biednego zwierzęcia.
- Nie podsłuchiwałam - oburzyła się.
- Jasne, już nie panujesz nad swoimi odruchami - bolg mrugnął do niej porozumiewawczo.
- Gdzie on poszedł? - spytała, usilnie próbując wypatrzeć Achmeda w ciemności.
- Upolować parę lirinów - Grunthor oblizał się, zdejmując z patyka upieczone mięso.
- L-lirinów? - Rapsodia otworzyła szeroko oczy ze strachu - Ale z tego co wiem, to...
- Drakowie może ich nie jedzą - wszedł jej w słowo - Ale bolgowie jak najbardziej.
Dziewczyna nie wiedziała, czy wierzyć mu na słowo. Jej wiedza na temat bolgów świadczyła jednak o prawdomówności Grunthora.
Bolg uśmiechał się do niej ciepło, rozbawiony całą sytuacją. Bez względu na to, co mówił mu o zadawaniu się z obcymi Achmed, Grunthor czuł coś w rodzaju sympatii do dziewczyny.
- Ale ja nie jestem czystej krwi lirinką, już mówiłam - stwierdziła Rapsodia jakby uspokajając samą siebie.
- Wiesz, ja i Achmed również nie jesteśmy czystokrwiści - Grunthor wyciągnął w jej stronę dłoń z kawałkiem królika. Pokręciła głową. Bolg wzruszył ramionami i zabrał się za pałaszowanie mięsa.
- Jak widzisz, wszyscy możemy nazywać się kundlami - przy uchu dziewczyny rozległ się niemiły, zgrzytliwy głos. Rapsodia podskoczyła z zaskoczenia.
- Ale... - odwróciła się natychmiast, napotykając uważny wzrok Achmeda. Denerwowało ją to, że nie słyszała jego kroków.
- No, Grunthorze, opowiedz jej swoją historię - drak rzucił na ziemię obok ogniska trzy tłuste zające i kilka gryzoni. Spojrzał na bolga, wyglądającego komicznie, gdyż próbował coś wymówić z ustami pełnymi króliczego mięsa. Pokręcił głową, wzdychając - Otóż Grunthor jest w połowie Bengardem, a w połowie bolgiem, jak już zdążyłaś zauważyć. Ja mam w sobie mieszankę paru nie wartych uwagi ras.
Rapsodia spoglądała raz na jednego, raz na drugiego, myśląc gorączkowo. Nie wiedziała, co się z nią dalej stanie, ale biorąc pod uwagę to, że tak dużo jej powiedzieli, musieli mieć co do niej jakieś plany. Przełknęła ślinę. Albo życie, albo śmierć, tylko to przychodziło jej teraz do głowy.
- Zimno mi - powiedziała, z żalem spoglądając na brudną balową sukienkę. Z białej zrobiła się ona brązowo-zielona, co na pewno nie będzie odpowiadać mamie dziewczyny. O ile ją jeszcze ujrzy.
- Jutro zagościmy w jakiejś osadzie, trzeba będzie ci kupić jakieś sensowne ubrania - Grunthor, odzyskawszy głos, wyjął z plecaka bukłak. Upił kilka łyków i rzucił go dziewczynie.
Rapsodia spojrzała na niego, unosząc jedną brew.
- Daj spokój księżniczko, nie piłaś ani nie jadłaś niczego od kilku godzin - bolg uśmiechnął się do niej - Nie zgrywaj dziewczyny z kamienia, tak czy siak kiedyś będziesz musiała się przyznać do swoich ziemskich potrzeb.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i przyłożyła bukłak do ust. Paląca substancja, którą przełknęła, sprawiła, że łzy stanęły jej w oczach. Zakrztusiła się, próbując złapać powietrze.
Jej towarzysze roześmiali się jednocześnie.
- Coo.. Co to jest..? - wykrztusiła, dysząc cicho.
- Za mocne? - Achmed rozłożył na trawie posłanie.
- Mogę dostać po prostu wody? - spytała rozdrażniona. Nie chciała wyjść na wiejską dziewkę, nie obytą z alkoholem.
- Masz - drak podał jej inny bukłak. Odkręciła go, powąchała zawartość i z ulgą zaczęła pić.
- Połóż się, panienko - Grunthor wskazał na śpiwór, rozłożony przez Achmeda - Jutro czeka nas ciężki dzień.
- Kiedy wrócę do domu?
Grunthor spojrzał na Achmeda, a przez twarz przebiegł mu cień jakiegoś uczucia, które dziewczyna nie zdążyła rozszyfrować.
- Nigdy - odpowiedział drak, bez słów biorąc na siebie rolę tego gorszego z dwójki.

* lirinowie - rasa złudnie podobna do elfów, tyle że nie szczycą się oni wysokim wzrostem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sellene dnia Śro 15:32, 18 Kwi 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Panna O.




Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z 7grodu

PostWysłany: Czw 19:45, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Wiesz co... w sumie pierwszy raz (no moze nie licząc HP) czytałam cos fantasy i spodobało mi sie szczerze. Za wiele to nie mam do powiedzenia gdyż nie znam się na literaturze tak dobrze, ale uważam że opowiadanie ciekawe, moze troche za mało wyjaśnione, ale wciągające. A moze jast tego jakaś wcześniejsza część lub cosik takiego? (bo wspominałaś o blogu) Ja bym z chęcią przeczytała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sellene




Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze ludzka głupota?

PostWysłany: Czw 19:58, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Nie, niczego więcej nie mam, to jest tak jakby wprowadzenie do właściwej akcji... Wiem, że dużo niewyjaśnionych rzeczy, ale większość miała stać się jasna w dalszych częściach...
No, ale się nie stanie Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niewiadoma




Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Liverpool.

PostWysłany: Czw 20:23, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Ślicznie, maj darling!
Pani O. ma rację. Takie to przyjemne w odbiorze, chociaż to fantasy.

Nie będzie więcej? A to szkoda...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sellene




Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze ludzka głupota?

PostWysłany: Czw 21:17, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Nie bedzie więcej, chyba że mnie coś trzaśnie / kopnie / powróci moje natchnienie na ten ff.
Ale Wy możecie pisać ew. dalszy ciąg ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aine




Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: WasylCity

PostWysłany: Sob 23:44, 09 Cze 2007    Temat postu:

Taa, wiem, miałam to zrobić bardzo dawno temu.
Trochę interpunkcja nawala. Rapsodia w obliczu niebezpieczeństwa zachowuje się idiotycznie. Coś tam jakieś napięcie miało być, ale jak dla mnie nie było. Mnie się nie podoba. I ta loteria małżeńska...
Jakby co to nie chciałam urazić, szczerze mówię. Chyba, że kto woli same nieszczere ochy i achy jakie to wspaniałe, to mi mówić, nie będę do niektórych tematów zaglądać.
Sellene, weny życzę, pisz dalej, bla, bla, bla.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sellene




Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze ludzka głupota?

PostWysłany: Nie 21:55, 10 Cze 2007    Temat postu:

Aine napisał:
Trochę interpunkcja nawala

Gdzie? (Ja się uczę na błędach, ale musisz mi je pokazać.)

No i nareszcie ktoś zauważył, że Rasodia zachowuje się idiotycznie < modli się dziękczynnie ku słońcu > Miała być dziewczyną wręcz "za-idealną", stanowiącą takie "tak" albo "nie", w zależności od interpretacji.
Jakkolwiek poprawię się, o ile to jeszcze skończę.

A nieszczere ochy i achy, to u mnie nie są mile widziane, jak coś Razz Komentuj do woli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna -> Fantastyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin