SamoSieja
Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Zza drzwi Płeć: female
|
Wysłany: Nie 0:52, 13 Sty 2008 Temat postu: Łza, której nie powinna uronić |
|
|
Wstawiam tutaj, ponieważ do zwyczajnych zupełnie nie pasuje, do absurdu też nie bardzo i tylko tutaj się nadaje z powodu "aury w kształcie noża"
-----------------
- 1, 2, 3, 4… Jeżeli następną osobą, która tu wejdzie będzie dziewczyna - zabije ją…
A może jednak nie, może zabiję chłopaka. Chociaż nie wiem. Chłopaka zabiłam ostatnio, więc teraz kolej na dziewczynę. Hmmm… Ale mężczyźni lepiej krzyczą, z nimi jest więcej zabawy. Jak myślisz, kogo zabić? - zastanawiała się młoda, długowłosa, delikatna brunetka, siedząca pod ścianą, wymachując cienkim, niezwykle ostrym nożem, lepkim od krwi.
- Nie wiem… Nie mam pojęcia.
- Uhm. A może jednak? Masz jakieś specjalne życzenie? No mów, nie siedź tak. – spojrzała na siedzącego w kącie, młodego bruneta w podartych ubraniach.
- Nie, naprawdę nie… - odpowiedział drżącym, zrezygnowanym głosem.
- Han, nie zachowujesz się rozsądnie, smucisz mnie… - powiedziała, przyciszonym głosem. – Rozejrzyj się… - wskazała ręką kamienne ściany, ociekające świeżą krwią zabitych ofiar. Na leżące w rogu lochu, rozkładające się ciała wojowników; drgający płomień świecy, nieśmiało rozświetlający pomieszczenie. - … to wszystko ich wina, nie musieli tu przychodzić. Nie musieli odbierać mi szczęścia, ciebie i najbliższego przyjaciela. Ale skoro już to zrobili... - Podniosła się z ziemi, otrzepując zakurzone ubranie. Zacisnęła pięści i w spokoju oczekiwała nadejścia tego, którego kroki słyszała od kilku minut. - zapłacą za to, co mi odebrali… Z nawiązką! – krzyknęła, wytwarzając wokół siebie pomarańczową aurę.
- Nie – krzyknął brunet – Daj spokój…
Nagle drzwi runęły, unosząc tumany kurzu. Po chwili dostrzegli w nich zarysy męskiej postaci.
- Hmmm… Jaka szkoda, dopiero, co je postawiłam. Wiesz, że musisz teraz zginąć? - zapytała, podle się uśmiechając. Wyciągnęła nóż i ruszyła w kierunku ukrytego za chmurami kurzu, przeciwnika. – Giń! - zamachnęła się, celując prosto w serce mężczyzny. - Co?! – zdziwiona spojrzała na chłopaka z całych sił powstrzymującego jej rękę.
- Nie pozwolę ci! - wykrzyknął Han, zacieśniając uchwyt. - Ash… Proszę.
Popatrzyła na niego wzrokiem pełnym smutku. Energicznym ruchem ręki, odepchnęła go od siebie. Plecami uderzył w ścianę lochu, wydając głośny okrzyk bólu. Po jego policzku zaczęła płynąć cienka strużka, purpurowej krwi. – Nie chciałam, żebyś mnie do tego zmusił… - westchnęła głęboko, odwróciła się pobiegła w stronę przeciwnika, uśmiechając się na myśl o tym, czego zaraz dokona, na myśl zemsty. Złapał go za szyję i unosząc w górę przycisnęła do ściany, która popękała od mocy uderzenia.
- A teraz gadaj! Gadaj jak mam go zabić! - zagrzmiała, a otaczająca ją aura, stawała się coraz intensywniejsza. – No gadaj! – Wrzasnęła ponownie, przenosząc wzrok na walczącego z własnym strachem chłopaka.
- Ja… - wyjąkał. Przerażony spostrzegł, że aura Ash, formuje się w ostry nóż wycelowany w niego. Nóż wystrzelił w jego kierunku, wbijając się w ścianę, tuż koło głowy. - No gadaj, do cholery! Mam go tak po prostu udusić? A może wyszarpywać pojedynczo struny głosowe z jego szyi? A może wolałbyś, żebym wydłubała mu oczy, a potem wyszarpnęła serce?!
- Ja…
- Albo zacznę wycinać mu kawałki twarzy? Nie… To już było. Rozetnę brzuch i zrobię sekcję zwłok na żywo, co ty na to?
- Nie… Nie chcę!
- To czego chcesz?! Mam mu wyszarpywać żyły? A może żołądek przez gardło? Buahahaha! Gadaj! - wrzeszczała
- Nie pozwolę ci zrobić mu krzywdy!
- Nie?! I tak nie masz tu nic do gadania! - wykrzyknęła, ściskając wojownika jeszcze mocniej. Han podniósł się z ziemi, złapał leżący niedaleko siebie miecz i rzucił się na dziewczynę.
- Han… Nie rób tego… - spojrzała na niego smutnym wzrokiem, spokojnie oczekując ciosu. Chłopak przeszył jej ramie na wylot, koniec miecza wbijając w kamienną ścianę.
- Co ja… - odsunął się, drżący z przerażenia.
- Han… Co to najlepszego zrobiłeś? Czemu mnie zraniłeś? Ha…hahahahah! - zaczęła się przeraźliwie śmiać. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. – Teraz już wiesz, co ja czuję. Jakie to uczucie zadawać komuś ból, mścić się… Teraz już wiesz! - Spojrzała na chłopaka.
- Ja… Nie chciałem cię zranić, wybacz mi…- zszokowany, upadł na kolana. Spojrzał na swoje ręce, brudne w jej krwi. Zaczął płakać.
- To nie ważne… - powiedziała, uwalniając strumień energii, który skruszył wszystko w promieniu 3 metrów od niej. Pustym wzrokiem popatrzyła na ledwo oddychającego wojownika. - Pozdrów kumpli… - wysyczała wyrywając mu serce z piersi. Puściła jego szyję. Ciało opadło bezwładnie na ziemie. Poczuła przyjemne ciepło i satysfakcję, oraz wielką ulgę. Odwróciła się i z sercem w dłoni podeszła do Hana.
- Widzisz? - zapytała, przyciszonym głosem. – Dla ciebie zabiję każdego. Pomszczę śmierć Kojiego, za wszelką cenę…
- Jesteś potworem! - krzyknął, uderzając ją w twarz. – Nie odezwała się. Popatrzyła tylko prosto w jego oczy, swoim pustym wzrokiem.
- Weź je… W dowód mojej miłości - położyła serce zabitego mężczyzny na jego dłoni. Podniosła się, schowała nóż do pokrowca i oddaliła się na drugi koniec lochu, ocierając łzę, której nie powinna uronić. Usiadła na kawałku skóry, rozłożonym na długim, kamiennym bloku, spoglądając ostatni raz w jego stronę.
- Nienawidzę cię… - krzyknął - Ale kocham… - wyszeptał po chwili, zaciskając pięść. Jej oczy na chwilę nabrały pełni, rozświetliły się, malutkim płomieniem nadziei, który zgasł, gdy tylko usłyszała kroki…
- Połóż to ciało z innymi - rozkazała
- Tak - odpowiedział smutno.
- 1, 2, 3, 4, 5… Jeżeli następną osobą, która tu wejdzie będzie dziewczyna - zabije ją.
A może jednak nie…
---------------
Łukasz - interpretacja była zajebista, pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|