Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna Forum zostało przeniesione.

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kłamca FF

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna -> Fantastyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SamoSieja




Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Zza drzwi
Płeć: female

PostWysłany: Nie 21:18, 01 Cze 2008    Temat postu: Kłamca FF

Wstawiam na prośbę Yoshii, bo nie jestem co do tego przekonana... Ale w przerwie między Kłamcą i Kłamcą 2 Bogiem Marnotrawnym, musiałam mieć go trochę dla siebie, więc napisałam... Bądźcie wyrozumiali:P

---------------

Długowłosa brunetka siedziała w kącie szpitalnego korytarza z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej, starając się za wszelką cenę powstrzymać łzy. Chciała, żeby nikt jej nie zauważył, żeby wszystko i wszyscy wokół zniknęli, zostawiając ją samą ze swoimi emocjami.
Korytarz był prawie zupełnie pusty. Po przeciwnej stronie na skórzanej ławce siedziała starsza kobieta, lewą ręką trzymając kroplówkę. Nagle upadła. Dziewczyna słyszała echo ciała uderzającego o ziemie, krzyk pielęgniarki i gorączkowe kroki medycznego personelu.
„Nie żyje…” powiedział jeden z lekarzy. Zrezygnowanym krokiem wszedł z powrotem do swojego gabinetu, zostawiając dwóch salowych i pielęgniarkę sam na sam z ciałem. Jest jedna możliwość…
Słyszała powolny stukot obcasów młodej salowej. Kroki ucichły tuż obok niej.
- Co się stało? – zapytała ciepłym głosem, nachylając się nad dziewczyną. Nie chciała podnosić głowy czerwona od płaczu, z oczami ukazującymi jej słabości. Załamała się, bała się. Myśleć, spać, czekać… Żyć. Każda sekunda przybliżała koniec. A ona nie mogła ostatnich chwil spędzić szczęśliwie, była zbyt słaba. Chciała pomóc, nie zaszkodzić.
- Nic – bąknęła, nie podnosząc głowy. Kobieta kucnęła naprzeciwko niej. Położyła dłonie na roztrzęsionych łokciach dziewczyny.
Najdyskretniej, jak tylko potrafiła, otarła łzy z twarzy, podniosła głowę i spróbowała się uśmiechnąć. Łagodny, pełen współczucia wzrok pielęgniarki sprawił, że przepełniająca ją złość ustąpiła słabości. Popatrzyła kobiecie w oczy, ukazując skrzętnie skrywane przed całym światem uczucia. Kobieta pogłaskała ją po głowie.
- Wszystko będzie dobrze… - wyszeptała.
- Nic już nie będzie dobrze, to koniec… Oni tak powiedzieli. A ja chciałam zrobić wszystko, a zawodzę w najmniejszej sprawie! Obiecałam! Nie umiem nawet dotrzymać jednej, pieprzonej obietnicy! – krzyknęła. Po jej drżących policzkach zaczęły płynąć strumienie łez. Pielęgniarka przytuliła dziewczynę do siebie. Dała jej tyle zrozumienia, ile tylko potrafiła z siebie wydobyć.
- Wszystko będzie dobrze…
- Nie! – płakała brunetka, ponownie schowała głowę między kolanami.
- Obiecuję ci – powiedziała pewnie. – Uwierz – wstała i powoli zaczęła się oddalać. Brunetkę zszokowało, uderzyła w nią fala wspomnień. Każde słowo, każda obietnica, wszystkie wspólne chwile, które teraz…
- Uwierzyć… - wyszeptała podnosząc głowę, w poszukiwaniu pielęgniarki. Jednak tej już nie było. Rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając po sobie jedynie echo stukających lekko obcasów. Zapragnęła uwierzyć.

***

- I co masz zamiar zrobić z tym dalej? – wydarł się zdenerwowany archanioł. – Po co nagadałeś tej małej tyle bzdur?! Przecież nie mamy na to żadnego wpływu
- Słuchaj… - zaczął wysoki, dobrze zbudowany blondyn, wyraźnie zdenerwowany nerwową reakcją bożego posłańca. – To, że dla ciebie pracuje nie znaczy, że nie mam prawa podejmować samodzielnych decyzji. – wysyczał
- Ale zrozum, że w tej sytuacji nic nie możesz zrobić – powiedział, zwracając wzrok ku szcześcioskrzydłemu druhowi, szukając poparcia
- Michał ma racje, Loki. Przesadziłeś. – powiedział spokojnie Gabriel.
- Wybaczcie, ale muszę was opuścić – oznajmił tylko, odwracając się na pięcie. Spokojnym, zdecydowanym krokiem, zmierzał w stronę wyjścia z żołnierskiego namiotu. Z kieszeni skórzanej kurtki wyjął pudełko wykałaczek. Jedną z nich umieścił w prawym kąciku ust, po czym energicznym ruchem wcisnął pudełko z powrotem do kieszeni, zdradzając swoje zdenerwowanie. Warszawa, pomyślał układając w głowie plan.

***

- Dlaczego tak późno? Gdzie byłaś? – usłyszała na dzień dobry, przekraczając próg małego, niezbadanego mieszkania. Po mieszkaniu rozpływał się zapach gotowanych warzyw, przemykający pomiędzy podrapanymi meblami.
Zrezygnowanym krokiem weszła do mieszkania, depcząc brudną wykładzinę.
- Gdzie byłaś? – zdenerwowanym tonem powtórzyła 40sto paro letnia kobieta. Popatrzyła na dziewczynę kpiącym wzrokiem.
- Piłaś! – zaczęła ją oskarżać.
- Nie piłam. Byłam w… - zaczęła, lecz coś w klatce piersiowej ścisnęło jej serce. Usłyszała w myślach wypowiadane przez matkę zdanie: W szpitalu, na klatce schodowej przy browarku. Już ja ci pokażę. Spojrzała na matkę smutnym, zamglonym wzrokiem. Siorbnęła nosem, zrzuciła adidasy i zamknęła się w swoim pokoju.
Za każdą chwilę, którą przeżyliśmy, za każde słowo, za każdą kłótnie. Za to, że mogłam spojrzeć ci w oczy, dziękuję ci Panie.
Wszystko co mam, każde pieniądze, wszystkie słowa, swoją dusze i swe ciało, moją duszę. Wszystko oddam za ciebie i twoje życie. Panie, przyjmij je ode mnie, uratuj go.

Cichutko szeptała słowa, ściskając w ręku złoty łańcuszek z sylwetką Jezusa.
Nie byłą wierząca, nigdy nawet nie chciała, uważała, że cała ta religia, to jedna, wielka ściema, wymyślona przez ludzi pokroju Ojca Dyrektora, by wydobyć od naiwnych wiernych resztki pieniędzy. Zatwardziała ateistka.
Schowała się pod biurko, w najciemniejszy kąt, z nadzieją, że może tutaj poczuje się odcięta od tego wszystkiego. Wzięła wisiorek do ręki, popatrzyła na niego kpiąco
- Pomódl się za mnie… - powtórzyła słowa chłopaka. Wiedział, że kpi z jego wiary. Nie potrafiła zrozumieć, po co kazał jej się modlić. Przecież Bóg nie słucha tych, którzy w niego nie wierzą. A nawet gdyby… To takie egoistyczne, zwracać się do kogoś, gdy się czegoś chce. Mimo wszystko spróbowała. Nie widziała innej drogi, cała jej wiara i nadzieja ginęły z dnia na dzień, jak komórki jego organizmu. Ścisnęła łańcuszek i przez zaciśnięte zęby zaczęła powtarzać słowa ułożonej przez siebie modlitwy. Czy modliła się do Pana? Nie wiedziała, było jej to obojętne, robiła to tylko dla niego, utrzymując dogasający ogień ostatniej nadziei.
- Pieprzę to! To nie m sensu. Przecież ciebie nie ma! Nie uratujesz go, po co to wszystko?! – krzyknęła wychodząc spod łóżka, otworzyła okno i cisnęła łańcuszek jak najdalej przed siebie. – Co jeszcze mogę zrobić… - pytała się sama siebie. Opadła na ziemie ze łzami w oczach, starając się chlipać po cichu, by nie wzbudzić zbędnego zainteresowania matki, która zarzuci jej płacz po pijanemu. Leżała bezwładnie oparta plecami o brzeg łóżka, wpatrując się tępo w nogi obrotowego krzesła. Nie zabieraj mi go, proszę. Zrobię, co zechcesz. Błagam, on nie może odejść. Już nie płakała, nie miała siły.
- Chyba coś zgubiłaś – donośny męski głos, z nutą ironii zabrzmiał za jej plecami. Zerwała się na równe nogi, przerażona czyjąś obecnością. Po chwili jednak uspokoiła się. Stał przed nią dobrze zbudowany, blond włosy mężczyzna w ciemnych jeansach i czarnej, skórzanej kurtce, spod której wychodził kawałek jasnej bluzki, w ustach trzymał wykałaczkę. Jego widok nie przerażał jej, im dłużej na niego patrzyła, tym bardziej robiła się spokojna. Jakby jego ciało koiło jej ból, uspokajało myśli, dawało jej to, czego od dawna szukała.
- Kim jesteś? – zapytała nieśmiało.
- Mów mi Loki, przyszedłem ci pomóc.

***

Wychudły brunet leżał na wpół przytomny na szpitalnym łóżku, podłączony do serii skomplikowanych urządzeń mierzących pracę jego organizmu i utrzymujących go przy życiu. Niczym nie przypominał radosnego, opalonego bruneta, o błękitnych oczach, w których zakochiwały się wszystkie dziewczęta. Jego zaznaczone mięśnie ulotniły się, jak powietrze z baloników. Blada twarz z wklęsłymi policzkami, wyglądała, niczym trupa przygotowywanego do pogrzebu. Jednak ciągle żył. Zniszczony chorobą i nieskutecznymi zabiegami lekarskimi. Pozbawiony włosów po operacji czaszki, z pokrążonymi oczami, bełkotał coś pod nosem, w ręku ściskając medalionik ze zdjęciem. On i ona, brunetka, którą kochał nad życie. Najlepsza przyjaciółka, jak przyrodnia siostra. Cierpiała razem z nim, a on obwiniał się o jej cierpienie. Dał jej łańcuszek z Jezusem, wierzył, że może to da jej nadzieje. Może uda jej się wierzyć.
Leżał mamrocząc prośby, błagania i przeprosiny kierowane do różnych osób. Czuł, że zbliża się jego koniec, chciał rozliczyć się z całym swoim życiem. Nagle ciąg błagalnych próśb o przebaczenie przerwał ucięty oddech. Zaczął się dusić. Włączył się alarm, zbiegli się lekarze, pielęgniarki. Rozpoczęto reanimację.

***

- Pomóc? – zapytała zdezorientowana – Jak chcesz mi pomóc?
- Pomogę ci uratować właściciela tej błyskotki – powiedział, spoglądając chytrze na postać Syna Bożego wytopionego z złocie. Ciekawe jak pomyślała.
- Powiedz po prostu, że jesteś z opieki społecznej, po co ta cała szopka? – zdenerwowała się nagle. Patrzył na nią zarówno zaskoczony, jak i rozbawiony pomysłem brunetki.
- Nie jestem z opieki społecznej, jestem od Boga. – wyjaśnił, teatralnie kiwając palcem.
- Nie wierzę
- Jeżeli chcesz go uratować, musisz uwierzyć we mnie i w mojego Pana, twojego Boga.
- Że co?! – wzburzyła się – Nie umiem uwierzyć w coś, czego nie ma… - wyszeptała niepewnie, omijając jego wzrok. Przez chwile przemknęła przez jej głowę myśl. Może on naprawdę jest od Boga? Naprawdę pomoże mi go uratować?
- Jesteś aniołem? – zapytała, kpiąc z siebie w duchu.
- Tak. – odpowiedział pewnym głosem, wypinając pierś.
- Nie wyglądasz, jak anioł. One chodzą ubrane na biało i mają skrzydła.
- Ale ja nie jestem zwykłym aniołem – popatrzyła na niego sceptycznie – No dobra, jeżeli pokażę ci skrzydła, uwierzysz? – Nie chciał tego mówić, Michał na pewno mu tego nie popuści. Na myśl o jego moraliach, szybkim bełkocie o prawie, dobrym imieniu aniołów i całej masie innych głupot wezbrała w nim złość i niechęć. Nie dał tego po sobie poznać.
- Uwierzę, jeżeli pokażesz mi swoje skrzydła i masz mi jedno z jego piór – popatrzył na nią przeszywającym wzrokiem, pełnym nienawiści. Szybko opamiętał się, przybrał łagodny wyraz twarzy i odpowiedział łagodnie
- Dobra. Patrz.
Zdjął skórzaną kurtkę, spod której zaczęły wychodzić zawinięte iluzje anielskich skrzydeł. Z głośnym westchnieniem rozprostował je, przetarł lekko i zamachał, tworząc delikatny powiew wiatru. Dziewczyna stała zamurowana, z podekscytowaniem oczekująca najważniejszego elementu przedstawienia. Tego, które utwierdzi ją w przekonaniu, że naprawdę jest Bożym posłańcem. Przekręcił kark, skrzywił się i machając nieco intensywniej skrzydłami wzbił się pół metra nad siebie, uderzając w sufit
- Psia twoja…
- Ty… Ty naprawdę jesteś aniołem! – krzyczała podekscytowana, machając ręką pod jego nogami, upewniając się, że nie jest to jakaś tania sztuczka. Kłamca ponownie staną na ziemi, wziął głęboki oddech i przesuną iluzje skrzydeł w stronę dziewczyny.
- Wyrwij sobie to pióro – powiedział, przymykając oczy. Drżącą ręką dotknęła skrzydeł. Prawdziwe. Była w szoku, zupełnie nie spodziewała się takiego przebiegu akcji. Lewą dłonią chwyciła jedno z piór i pociągnęła energicznie ku sobie. Anioł wzdrygnął się lekko, przysunął skrzydła do siebie i zatrzepotał nimi.
- Jest prawdziwe….
- A czego się spodziewałaś? Koniec tej szopki – rzucił, kurcząc skrzydła. Ubrał kurtkę i patrzył na dziewczynę wyczekującym wzrokiem.
- Wierzę… Ale, jak chcesz mi pomóc? – zapytała, oglądając pióro.
- Właściwie… Ja zrobiłem wszystko, co do mnie należało, teraz twoja kolej
- Że co?! Obiecałeś mi pomóc!
- A nie pomogłem? Uwierzyłaś – odwrócił się w stronę okna i otworzył je na oścież. Teraz musi jeszcze tylko trochę się wysilić. Stworzyć iluzję skrzydeł, wylecieć stąd i stać się niewidzialny, a potem już tylko…
- I to wszystko? – zapytała zrezygnowana, ocierając zbierające się w kącikach oczu łzy.
- Nie płacz, pomódl się. Poproś Boga o pomoc, a wszystko będzie dobrze – uśmiechnął się. Stanął na parapecie, wysunął skrzydła, wyrzucił wykałaczkę i wziął głęboki oddech wzbijając się w powietrze. Po chwili zniknął.
- Obiecuję… - usłyszała jego głos. Patrzyła w niebo, w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu leciał prawdziwy, Boży anioł . Klęknęła naprzeciw okna, złożyła ręce, trzymając w nich pióro i na nowo zaczęła powtarzać słowa ułożonej przez siebie modlitwy, tym razem z prawdziwą wiarą.

***

Kłamca siedział na brzegu łóżka w pokoju dziewczyny. Z satysfakcją wpatrując się we wznoszącą modły do Pana dziewczynę, która wywalczyła właśnie życie dla swojego przyjaciela. Złapał się na tym, że na jej widok uśmiechał się i czuł radość. Wielkie zadowolenie z bezinteresownej pomocy. Chociaż może powinien zostawić jej iluzję pióra? Ta strata nie była mu specjalnie na rękę. Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, oczekując godziny zamknięcia banku. Gdy nadszedł czas, spokojnym krokiem opuścił mieszkanie. Po raz pierwszy do niepamiętnych czasów Kłamca zrobił coś bezinteresownego. W brunetce było coś, co sprawiało, że za wszelką cenę chciało jej się pomóc. Jej wrażliwość, oddanie i szczery ból, wewnętrzna tragedia. Prawdziwe uczucia w prawdziwej sprawie, nie pokazówki dla kasy.
Spokojnie wkroczył do wnętrza klimatyzowanego pomieszczenia, dumnie przechadzając się po marmurowej posadzce. Obejrzał się w jednym z kryształowych filarów. Z kieszeni kurtki, po raz kolejny wyciągnął pudełko wykałaczek. Popatrzył na nie i wyciągnął jedną z nich, po czym włożył do ust. Resztę starym zwyczajem schował do kurtki. Ponownie spojrzał w lustro, strząsnął kurtkę i ruszył w kierunku sejfu.

***

Dzwonek telefonu brzęczał nieubłagalnie, budząc zmęczoną dziewczynę z płytkiego snu, z którego nie chciała się obudzić. Śniła o spotkaniu z aniołem Lokim. Ładne imię, pomyślała podnosząc słuchawkę.
- Halo? – powiedziała zachrypniętym głosem
Nie uwierzysz, co się stało! Ktoś wpłacił pieniądze na operację i sprowadził lekarza! On będzie żył! Rozumiesz?! Będzie… Kobiecy głos w słuchawce, załamywał się i dławił łzami szczęścia.
-Przyjadę, najszybciej jak będę mogła. O której operacja?
Za 4 godziny. Przyjeżdżaj szybko, bardzo chciał cię przed nią zobaczyć
- Jadę, do zobaczenia. – odłożyła słuchawkę, wycierając ją z łez. Podeszła do okna i otworzyła je na oścież. Z małej szuflady przy łóżku wyjęła śnieżnobiałe pióro. Stanęła na parapecie, uniosła ręce w piórem w stronę nieba, w kierunku, w którym odleciał anioł.
- Loki, dziękuję ci! Pielęgniareczko! Dziękuję za wszystko! – krzyczała, śmiejąc się przez łzy. Na ławce na placu zabaw, na który wychodziło okno siedziało 2 dziadków. Odwrócili się, uśmiechając serdecznie, widząc radość dziewczyny. Nie zdawała sobie sprawy z tego, kim są.

***

- I co Michale? – zapytał Kłamca
- Nie powinieneś podszywać się pod Bożego posłańca, a tym bardziej zostawiać człowiekowi danielego pióra – zaczął złym tonem. Po chwili złagodniał jednak – ale zachowałeś się bardzo wspaniałomyślnie, Loki. Ta mała ma prawdziwe szczęście.
- Ma wiarę… - powiedział, posyłając archaniołowi chytry uśmieszek
- Zapomnij, to nie było zlecenie. Blondyn zaśmiał się tylko, spoglądając na uradowaną dziewczynę, czując gdzieś w głębi swojego, bożego serca, że postąpił, jak należało.
Na zawsze będę ci wdzięczna! Usłyszał jeszcze kobiecy krzyk. Drzwi zatrzasnęły się, głośno skrzypiąc radosnym jękiem lokatorki.
- Powiedz mi jeszcze… - zaczął archanioł – O co chodziło jej z tą pielęgniareczką?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez SamoSieja dnia Nie 21:33, 01 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yumi




Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 1054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą Twoje łzy?
Płeć: female

PostWysłany: Wto 14:16, 03 Cze 2008    Temat postu:

Długie wyszło... Milutko ^^ I dziękuję :* A Beti nie będzie się rzucać na byle błąd.

Początek jest super (piszę na bieżąco jakby co)!

Teraz - wyszeptała podnosząc głowę - "wyszeptała, podnosząc głowę" oraz To, że dla ciebie pracuje nie znaczy, że - "To, że dla ciebie pracuję, nie znaczy, że...", a także wysyczał - "Wysyczał." i 40sto - "40-sto" (a najlepiej słownie), poza tym - swoją dusze - "swoją duszę", Nie byłą wierząca - "Nie była wierząca", krzyknęła wychodząc spod łóżka - "krzyknęła, wychodząc spod łóżka" itd., ale resztę zostawiam innym, może się znajdą, a jak nie, to dokończę kiedyś tam xP Nie mam siły...

Uciekały Ci kropki, z którymi nie chce mi się męczyć i ogonki...
Również zdecydowanie wolę zapisywać cyfry słownie.

A koniec jest świetny. Nie jesteś przekonana, a ja tak i to bardzo. Przyjemnie napisane, składnie i czysto, choć z błędami. Podoba mi się. Takiej historii to bym nie wymyśliła.
A wszystko skończyło się dobrze i żyli długo, i szczęśliwie. Koniec xD

[edit] Ach i zapomniałam. Chyba lepiej by było, gdyby ten ff był w dziale "Fantastycznie".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yumi dnia Wto 14:17, 03 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SamoSieja




Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Zza drzwi
Płeć: female

PostWysłany: Wto 19:08, 03 Cze 2008    Temat postu:

Dlaczego w Fantastycznie? xDD

Kurde, ja więcej nie zaufam Wordowi;/ On mi połowy błędów nie zaznacza xDD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yumi




Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 1054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą Twoje łzy?
Płeć: female

PostWysłany: Czw 12:59, 05 Cze 2008    Temat postu:

W "Fantastycznie" bo to dział dla ff-ów na podstawie książek fantastycznych.
Ja zawsze ufam tylko swoim umiejętnościom i czytam po kilka razy to, co napisałam i szukam błędów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna -> Fantastyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin