Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna Forum zostało przeniesione.

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mexico, sweety!

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna -> Absurdalne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Madame Guillotine




Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z matczynego łona
Płeć: female

PostWysłany: Wto 21:31, 17 Kwi 2007    Temat postu: Mexico, sweety!

To chyba mój pierwszy absurd, nie wiem, czy jest wystarczająco absurdalny... Zobaczymy. Powiedzmy, że natchnieniem był dla mnie zlepek snów, szczególnie tych po nalewce na fantazje autorstwa mojej ciotki.


Trzecie klasy gimnazjum zawsze mają swoje wycieczki w ostatnim miesiącu tej szkoły dorastania. W tym roku nie miało być inaczej. I wszystko potoczyłoby się dobrze i zwyczajnie, gdyby nie wewnętrzne rozdarcie klasy, odwieczny podział na kretynów i intelektualistów. Ci pierwsi chcieli do Zakopanego albo nad morze, albo do Krakowa, albo do gorących źródeł w Słowacji. Wszędzie, gdzie nie trzeba było chodzić, nadwerężać mięśni i marszczyć czół (skutek uboczny myślenia). Grupa druga preferowała Beskidy lub Tatry, a więc góry, byle by polskie były (nowa odmiana patriotyzmu). Aha, była jeszcze ta pośrodku. Ta, która nie kwalifikowała się do żadnej kategorii z powodu nadzwyczajnej złożoności charakteru. Ta, która chciała zwiedzić Słowacki Raj, więc pochodzić po górach i powylegiwać się w gorącej wodzie. Niestety, jej propozycja, wypowiedziana cichym, acz stanowczym i nieco bezczelnym głosem, spotkała się z całkowitym potępieniem.
I tak czerwiec się zbliżał, a decyzji nie podjęto. Obydwa obozy trwały uparcie przy swoim. Ta pośrodku wzruszała tylko ramionami i spoglądała z pogardą na całą resztę.
Wreszcie, gdy nadszedł ostateczny termin, a nauczycielka postawiła sprawę na ostrzu noża, próbując się nie skaleczyć, owa dziewczyna o nadzwyczaj złożonym charakterze uniosła pogardliwie brew, wydęła pełne, małe usteczka, założyła nogę na nogę i prychnęła:
- Mexico, sweety.
Wśród klasowego społeczeństwa nastało niemałe poruszenie. Powód? Grupa pierwsza, ta, która wolała leżenie do góry brzuchem i opalanie topless, nie zrozumiała tegoż prostego stwierdzenia. Reszta nie dowierzała i pukała się w czoło. Wtedy właśnie ta pośrodku jeszcze raz rozejrzała się po zaszokowanych twarzach, fuknęła jak rozjuszony jeż i podała nauczycielce opatrzoną wielką, woskową pieczęcią kopertę.
*
Nie trwało to długo. Dokumenty w zagadkowej kopercie, opisujące detale wycieczki do Meksyku, a szczególnie wytłuszczone, zapisane ozdobnym drukiem ceny, wystarczyły, by przekonać nauczycielkę i rodziców. Na nic zdały się protesty, ryki, żale uczniów. Klasa jechała do Meksyku.
Wszystko zostało starannie wyszukane i zaplanowane przez tę wyjątkowo złożoną dziewczynę, toteż właśnie jej zlecono załatwienie formalności. Nauczycielka ufała jej, bo w społeczności klasowej była istotą bezpartyjną, a więc, w mniemaniu nauczycielki, obiektywną i uczciwą. Istota bezpartyjna nic sobie jednak ze zdania wychowawczyni nie robiła. Otrzymała swoją zasłużoną szansę, którą zamierzała bardzo dobrze wykorzystać.
*
Środkiem lokomocji miał być autobus. Pomysł nieco poroniony, zważywszy na położenie celu wycieczki, jednak zaakceptowany wrogim milczeniem reszty klasy. Pobyt w Meksyku trwać miał, wedle obliczeń organizatorki, około trzech dni. Powrót drogą powietrzną. Jedzenie i nocleg na miejscu. Nikt nie podejrzewał, że mleko będzie zepsute. Ale to już całkiem inna historia.
*
Jechali dwa dni i dwie noce, zatrzymując się jedynie dwa razy dziennie. Dwadzieścia siedem bynajmniej nie stłoczonych w pojeździe osób niespecjalnie narzekało na niewygody. Gdyby tylko była telewizja, wentylacja, zimne napoje, basen, prysznic i centrum Spa, byliby całkiem zadowoleni. Pani “z-boku-stojąca” uśmiechała się co jakiś czas, upodabniając się chwilami do kota, któremu udało się skraść i zakopać w ogródku cysternę słodkiej śmietanki. Luksusy dopiero się zaczną, a co!
Wreszcie, po tej wyczerpującej, długiej podróży, dojechali. Uczniowie, spragnieni basenu, prysznica i centrum odnowy biologicznej, wylegli tłumnie na zdewastowany trawnik przed rozlatującym się, drewnianym budyneczkiem. Przez chwilę trwali tam w oszołomieniu, po czym bez zastanowienia zaczęli z powrotem wpychać swe spocone ciała do autobusu. Uśmiechnięta sprawczyni wyjaśniła:
- Mexico, sweety. Powrót do źródeł.
Po czym z bezczelnym, wręcz perfidnie złośliwym uśmieszkiem zeszła po kilku stopniach i, nie oglądając się na resztę, wkroczyła sprężyście do budynku, potwierdziła rejestrację i odebrała klucze do jedynej w tym miejscu sali z trzydziestoma pryczami, poupychanymi nawet po cztery jedna nad drugą. Ulokowała swe manatki obok legowiska tuż przy drzwiach i poszła rozmówić się z bezzębnym, obleśnym właścicielem olbrzymiego brzucha i rozwalającego się pensjonatu. Kilkoma słowami i mrugnięciem kocio-błękitnych oczu otrzymała obietnicę łazienki na wyłączność. Reszta musiała zadowolić się małą przybudówką sprzed pięćdziesięciu lat, raczej niedostosowaną do wymagań współczesnych nastolatków.
*
Wystarczy powiedzieć, że pobyt tam był najgorszym koszmarem. Dla zdecydowanej większości, oczywiście.
Powrót jednak okazał się być... cudem wśród największych porażek.
Zarezerwowany helikopter przewoził wszystkich małymi grupkami po trzy, cztery osoby. Najlepsze w tym wszystkim było to, że za każdym razem miejscem zrzutu był całkiem inny teren. A helikopter nie lądował przy wysadzaniu pasażerów...
*
Felicja: została bezceremonialnie wypchnięta z szybującego helikoptera. Spadała wprost do jakiegoś rozległego, ciemnego lasu, nie wydawało jej się, by to było w Polsce... Przecież lecieli tylko pół godziny!
A spadochron się nie otworzył. Felicja spadła więc z pełnym przyspieszeniem w konary jakiegoś wiekowego drzewa, łamiąc sobie przy tym paznokieć. Zapamiętała ten dzień jako najgorszy w swoim życiu.
Adrian: pustynia. Wszędzie dokoła piasek i kaktusy. Oj, to raczej Pustynia Błędowska nie jest... I dlaczego lecieli tylko pół godziny? A spadochron nie powinien mieć emblematów SS...
Sara: zimno! Jakim cudem w ciągu pół godziny udało im się dolecieć do tej krainy lodem, nie miodem, płynącej? A ten pilot... Wykapany Bill Haley!
*
Po felernej wycieczce wakacje z lubym w domku nad jeziorem w lesie. Oprócz lubego jeszcze mnóstwo komarów i innej hałastry, głównie bydła z naszej klasy. Ale cóż... jakoś muszą odreagować. No, niezła była zabawa.
Siedzę sobie przed tym domkiem i piszę z lubym na gg. Mam tu laptopa, którego gwizdnęłam z gabinetu pana dyrektora z tej szkoły, w której był konkurs na najlepszego padalca z gliny i torebek po czipsach. I nagle... luby ma opis. Jaki długi! Ale... co to? Nie zamierza się już nigdy angażować uczuciowo? Powinien pozostać zimny na wszelkie emocje? Nie wolno mu wiązać się z nikim zbyt blisko? Bo to mu przeszkodzi w karierze?! Ale... przecież luby chce zostać prezydentem! Prezydent ma mieć żonę!
Aha... nie rzuca mnie. Nie, po prostu woli być na dystans. Zamiast miłości chłodna kalkulacja.
Komary, rozmigotane światełka na spękanej ziemi, wysokie, zielone dęby, dające olbrzymi cień na naszą małą, drewnianą chatkę, z której okien zaczyna niebezpiecznie się kopcić... tak, to są najprawdziwsze i najcudowniejsze wakacje, jakie kiedykolwiek miałam.
*
I po wakacjach... nowa szkoła. Marzyłam o niej od dawna. Wchodzę więc, kazali mi zwiedzić łaźnie w piwnicach. I... co za zaskoczenie! Wszędzie białe kafelki, uczniowie przechadzają się w białych, puchatych szlafrokach, większość ma mokre włosy. I czytają książki. Bo łaźnia jest połączona z biblioteką. Ciągnie się w całych podziemiach, wszędzie białe, błyszczące płytki, ten blask, światła takie jasne, ale nie rażą w oczy... I znalazłam towarzystwo, prawie od razu po wejściu. Ta dziewczyna... Tak, ona jest ubrana na czarno. I gruby przyjaciel, widziałam taką parkę w jakimś filmie o szkolnych plastikach i dziewczynie z Afryki, nie pamiętam tytułu... A tak, ten chłopak jest odpowiedzialny za rozgłośnię radiową, podobno nie żyje od dwudziestu lat, a nadal się tu uczy. Ten gruby mu dokucza, podobno nie ma siły wyrazu, ciągle bełkocze od rzeczy, zobaczymy, czy to prawda...
A hrabina... To pani dyrektor. Faworyzuje mnie, widzę, że tak jest. Wrzuciła mnie do tego pokoju ze złotymi obiciami, mam tam telewizor, rzecz bezwzględnie zabronioną dla innych. Na łożu, tak, łożu, nie łóżku, walają się tony iście królewskiej pościeli, po co mi to, ja śpię na podłodze...
Wolałabym te przewiewne sale o bielonych ścianach zamiast komnaty hrabiny. Tam są rozległe tarasy, które wyglądają na błękitną lagunę, jest skromnie, żadnego przepychu i te śmieszne, chromowane rowerki lub ubijaczki, nigdy ich nie rozróżniałam. Ale u mnie jest kamera. Jeśli zechcę uciec, ona to zauważy. Ach, tylko łazienkowa biblioteka mnie tu trzyma, słowo daję.
*
Zaczął się rok szkolny, który trwał dla niej pięć miesięcy. Potem ona się skończyła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sellene




Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze ludzka głupota?

PostWysłany: Pią 20:19, 15 Cze 2007    Temat postu:

Eee... o_O
Absurd totalny. Kompletny.
Wogóle nie rozumiałam, o co chodzi z tą wycieczką, ale chyba tak miało być...
A.
"widziałam taką parkę w jakimś filmie o szkolnych plastikach i dziewczynie z Afryki, nie pamiętam tytułu" - Też widziałam ten film! xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nicole




Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń

PostWysłany: Pią 11:19, 29 Cze 2007    Temat postu:

Ja też nie rozumiem. Chociaż początek był fajny.

A co do tego filmu... Też oglądałam. Tytuł to "Wredne dziewczyny" jeśli się nie mylę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Madame Guillotine




Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z matczynego łona
Płeć: female

PostWysłany: Nie 22:52, 01 Lip 2007    Temat postu:

Wiecie co... Prawdę mówiąc ja też nic z tego nie rozumiem. Ktoś to za mnie pisał. Albo byłam na czekoladowym haju.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum zostało przeniesione. Strona Główna -> Absurdalne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin